Natchnieni ciągle rosnącą ilością białego puchu, wybraliśmy się kilkuosobową ekipą na narty. Ze względu na rozpoczynające się ferie wybraliśmy stok w Jurgowie. Większości z nas nieszczęśliwie kojarzy się on z koparami brutalnie ryjącymi białczańskie kamienie (o 8 rano, Białka Szkoleniowa 2008), a do tego nie zachwyca ani nachyleniem, ani przygotowaniem. Ma jednak pewną zaletę - jest pusty :-) Przy okazji odwiedziliśmy białczańską polanę i odbyliśmy krótki spacer w dół toru (lub tego co z niego zostało).
Wygląda na to, że zaraz za dawnym bąblem powstało dość głębokie jeziorko. Kończy się ono tamą ułożoną najprawdopodobniej z połamanych fragmentów płyty, która dawniej leżała poniżej bąbla. Dalej jest kolejna tama- kilka ogromnych głazów przeniesionych z brzegu. Wszystko to na potrzeby instalacji pobierającej wodę do naśnieżania stoku.
Niżej do rzeki zwalilo się kilka potężnych drzew, zaś w miejscu dawnych odwojów wyrosła spora wyspa.Rzeka wygląda dość żałośnie, za to polana i wiatka w puchu robią wrażenie.Nastrój poprawialiśmy sobie skokami do śniegu :-)
autor: Ciosanka
a wszystko to przez NARCIARZY ;)
OdpowiedzUsuńprawda jest taka, że każdy chce zarobić, a na kajakarzach nie zarabiają tak jak na narciarzach.
OdpowiedzUsuńGdzie te czasy gdy na Białce byli tylko kajakarze. Była cisza, spokój i była woda do pływania.Dawno dawno temu pływaliśmy po Rybim skoku w Czorsztynie na Dunajcu ( dwadzieścia parę lat temu) Przenieśliśmy się do Jurgowa na Białkę ale i tu dogoniła nas cywilizacja i komercja a szkoda. Takich miejsc jak Białka w Jurgowie to już prawie nie ma.
OdpowiedzUsuńEASY RIDER