Oglądanie bystrza może wyglądać różnie. Czasem cała grupa wysiądzie opróżnić pęcherze i obejrzeć nadchodzące miejsce, a czasem w doświadczonej grupie wystarczy, że prowadzący zerknie przed siebie za najbliższy spadek i da znak "płyniemy". Często stosowanym sposobem jest wysłanie jednej osoby na zwiad, żeby oceniła którędy najlepiej płynąć, a potem przekazała to reszcie grupy lub podjęła decyzję, że najlepiej aby wszyscy wysiedli oglądnąć miejsce, lub je zabezpieczyć. W całej zabawie chodzi o to, żeby zdobyć wiedzę niezbędną do dalszego bezpiecznego płynięcia.
Wiele zależy od umiejętności grupy, jej doświadczenia, a najwięcej od osoby prowadzącej. W podejmowanie decyzji warto jednak zaangażować więcej osób. O ile początkujący kajakarz może błędnie planować drogę, będąc zaaferowanym np efektownymi falami lub przeszkodami, a nie dostrzega mniej oczywistych zagrożeń na wydawałoby się optymalnej drodze płynięcia, o tyle dobrze jest mu dać okazję skonfrontować swoje przemyślenia z analizą osoby bardziej doświadczonej, która bierze pod uwagę nie tylko jak poradzić sobie w danym miejscu w kajaku, ale też wpław po kabinie. Tylko tak się nauczy poprawnie czytać wodę i dlatego nie należy pływać ślepo według cudzych wytycznych, a czynnie uczestniczyć w grupowych dyskusjach.
Najważniejsze elementy przy oglądaniu miejsca, bez względu na to czy ogląda jedna osoba, czy wszyscy:
- Komunikacja: trzeba ustalić wspólny język - znaki na wodzie, które będą jasne i zrozumiałe dla całej grupy. Zawsze musimy mieć kontakt wzrokowy co najmniej z najbliższymi osobami w szyku (przed nami i za nami). Przed płynięciem upewniamy się, że każdy wie co ma na następnym miejscu zrobić i że jest na pewno gotowy, a nie zagoniony (korki zakręcone, pęcherze wypróżnione).
- Wsparcie: pomagajmy sobie nawzajem. Zwracajmy innym uwagę na śliskie brzegi, niepewne podłoże, itp, a na wodzie miejmy na uwadze to, że za nami też ktoś płynie. Jeśli zobaczymy, że zapuściliśmy się w głupie miejsce, dajmy znać płynącym za nami jeśli to możliwe. Tak samo jeśli widzimy, że towarzysz zmierza w nieodpowiednim kierunku, zwróćmy mu uwagę żeby miał szansę zmienić drogę płynięcia. Może on nie widzieć tego co my. Znajmy nawzajem swoje możliwości i stan psychofizyczny danego dnia każdej osoby, żeby odpowiednio sobie nawzajem pomagać.
- Bezpieczeństwo: Czy są cofki przed newralgicznymi miejscami? Czy jest gdzie ustawić asekurację z brzegu? Co w wypadku kabiny? Jakie są główne trudności techniczne i niebezpieczeństwa i jak poradzi sobie z nimi nasza grupa? Zanim popłyniemy, musimy znać odpowiedzi na wszystkie te pytania. Jeśli zakładamy asekurację, wyznaczajmy zadania każdej osobie w grupie, żeby potem nie było nieporozumień (6 osób płynących za 1 kajakiem, a pływak pozostawiony sam sobie).
- Dokładność: Rozważajmy wspólnie wszystkie zagrożenia, małe i duże. Jeśli trudności występują sekwencjami, to margines błędu się kurczy. Nie skupiajmy się tylko na konkretnych zjawiskach, ale na ogólnym kontekście - czy za miejscem jest wypłaszczenie, czy woda jest zimna czy znośna, czy głęboka, itd.
- Sprawność: Trzeba być dokładnym, ale nie wolno przeciągać analiz w nieskończoność. Po pierwsze nadmiar myślenia może sparaliżować grupę, ludzie zaczną się dopatrywać szczególnych niebezpieczeństw i demonizować miejsce. Po drugie zagłębianie się w szczegóły może nam utrudnić znalezienie drogi która na pierwszy rzut oka jest widoczna.
Trzeba też uważać na nerwy w ekipie. Dużo oglądania, zwłaszcza rzeczy na granicy umiejętności kajakarza, może zwiększyć i tak duży poziom stresu. Może to skutkować tym, że ludzie będą rezygnować z miejsc, które właściwie potrafiliby spłynąć bez problemu. Nie jest to nic strasznego, bo nie wprowadza żadnego niebezpieczeństwa (chyba że na brzegu grasuje drapieżne zwierzę). Czasami jednak może dojść do sytuacji odwrotnej - osoba w stresie podejmuje pochopną decyzję żeby coś płynąć...
Pozytywne nastawienie i zaufanie do własnej intuicji to podstawa. Jeśli widzimy drogę płynięcia i widzimy siebie płynących tą drogą, nie zostaje nic innego jak wsiąść do kajaka i płynąć. Jeśli jednak widzimy tylko siebie wpław w odwoju lub wpadających na głaz, a od drgawek rąk nie możemy założyć fartucha... lepiej sobie odpuścić.
Źródłó: Artykuł Jason'a Bates'a http://go.kayaking.com/tips/
Wolne tłumaczenie: Capu
A poniżej film, który pokazuje jak NIE należy oglądać miejsc na rzece:
Not A Danger to Canada from Huckin Huge on Vimeo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz