"O kurcze, to już koniec kursu..." i rzeczywiście ostatni spływ kursowy już za nami :( Wczoraj wróciliśmy ze wspaniałego weekendu nad Białką. Pomimo ponurych prognoz pogoda w sobotę była całkiem przyzwoita i pozwoliła komfortowo spłynąć dolny odcinek. W niedzielę za to aż do późnego popołudnia padało, ale nie zdeprymowało to ekipy, a pozwoliło pływać odcinek od Szałasów przy bardzo fajnej wodzie.
Co się tyczy obozowania, to w obliczu niekompletnego wachciaka Topik z Liskiem zaprojektowali wiatkę, dzięki której w niedzielę mogliśmy zjeść suche śniadanie. Na wyjeździe towarzyszył nam dzielnie pies Sarenki, któremu (dobrym bystrzackim zwyczajem) nadaliśmy ksywkę Decybel.
Na sam koniec kursanci wrzucili Szkoleniowca i kierownika, którym jednak udało się w rewanżu wrzucić 3 oprawców (czyli wygraliśmy z nimi 3:2 :D ). Cóż, wszystko co dobre kiedyś się kończy... do zobaczenia na Imprezie Dezintegracyjnej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz