Do Spływu "Na Leja" jeszcze prawie miesiąc a my już możemy pochwalić się kolejnym weekendem spędzonym na wodzie.
Tym razem wybór padł na okolice zajęczej norki czyli Skidziń niedaleko Oświęcimia. Największą i najbardziej znaną
w tej okolicy rzeką jest Soła, choć za serce mogą również chwycić takie nazwy pomniejszych kanałów jak Macocha czy Upust
Macochy:). Skidziń jest niewielką miejscowością, choć 90% jego powierzchni stanowią stawy rodziny Zająców:). Ale wróćmy na
początek. Godzina 8 rano zbiórka pod magazynem, pakowanie kajaków i udajemy się w kierunku Soły. Dzięki zaangażowaniu Offcy, Zająca i Kasi Cz, które dokonały wcześniejszego rekonesansu rzeki nic nie mogło nas zaskoczyć, nawet pożerające odwoje. Rzeka ma bardzo przyjemny charakter, dużo cofek, wartki nurt i przyzwoicie czystą okolicę. Stan wody był niski, aczkolwiek Ali udało się załatwić 30 kubików więcej (powyżej znajduje się zapora i istnieje szansa po wcześniejszym oficjalnym złożeniu pisma aby spuszczono trochę wody). Płynęliśmy około 4h uwzględniając przerwy, czas na poszukiwanie skarbów i kanu polo.
Po zakończonym spływie czekała nas pyszna grochówka przygotowana przez mamę Zająca oraz ognisko z pysznościami od Offcy.
Na dodatek urodziny Pudziana z niespodziankowym tortem autorstwa Kornela. Muszę przyznać, że zarówno spływ jak i sama integracja przy ognisku należą do wyjątkowo udanych. Dziękujemy skidzińskim włościom za tak miłą gościnę. Poniżej kilka zdjęć autorstwa Pasioka
i Bestii.
poniedziałek, 11 marca 2013
Soła- czyli spływ po krainie Zająca
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz