Od piątku rano zaopiekowała się nami Ciocia Jen. Dzięki jej gościnności posileni pyszną jajecznicą wyruszyliśmy zwiedzać miasto. Priorytetem było oprowadzenie Kornela po najbardziej rozpoznawalnych miejscach Gdańska. Synek (nowa ksywa Kornela) mimo, że zdążył nam już podrosnąć, Gdańsk widział po raz pierwszy w życiu. Następnym obowiązkowym punktem programu była wycieczka nad morze (nas to „morze” usatysfakcjonowało, choć Morzkulce zawsze nam wypominają, że u nich to jest zatoka a nie żadne morze).
Pod wieczór już trochę zmęczeni podróżą dojechaliśmy do wsi Wygonin, gdzie impreza powoli się rozkręcała. W sobotę przepłynęliśmy wspomnianą rzeką Wierzycą. W związku z tym, że spływ odbywał się w przed dzień Mikołajek każdy z uczestników płynął z czapeczką Mikołaja na głowie. Tłum Mikołajów w kajakach wzbudził pozytywne zainteresowanie mieszkańców okolicznych wsi.
Sobotnią imprezę wzbogacił pyszny pieczony dzik, a na deser kartoflanka z Rekina. Rekin niestety nie dał się ugotować, ale za to został odznaczony blachą za działalność na rzecz Klubu.
Tak minął nam intensywny weekend, za co dziękujemy Kolegom i Koleżankom z Morzkulca, licząc jednocześnie, że zrewanżują się podobną frekwencją na Pucharze Prezesa.
autor: Magdalena
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz